poniedziałek, 26 grudnia 2016

Pies ze schroniska - plusy i minusy.

"Nie kupuj - adoptuj!" -  to powszechnie znane hasło, krążące nie tylko w Internecie, ale i w rzeczywistości. Osoby, zastanawiające się nad wzięciem psa, pewnie nie raz, nie dwa już to usłyszały czy gdzieś przeczytały. Nic dziwnego. Adopcja jest niesamowitym doświadczeniem dla właściciela, ale jednocześnie ratunkiem i nową szansą dla czworonoga. Co nie oznacza, że pies z hodowli jest gorszy. Co to, to nie. Sama mam marzenie, by za parę lat ugościć w swoim sercu kilku przedstawicieli różnych ras, ale to jeszcze nie teraz.

Dwa miesiące temu podjęłam ważną decyzję i postanowiłam wziąć do domu drugiego psa. Zakochałam się w kilkunastotygodniowej suczce, kiedy trafiłam na jej zdjęcia, przeglądając profil schroniska na facebooku. Kilka dni intensywnego myślenia, rozważania i w końcu niedziela, 23 października 2016 roku. Pojechaliśmy i wróciliśmy z chudym, trzęsącym się psiakiem otulonym kocykiem.


Minęły dwa miesiące, więc już mogę powiedzieć, jak sprawa wygląda tak naprawdę, bez ściemniania i głupiego gadania, że wszystko poszło dobrze, a piesek kocha nas całym swym serduszkiem.

Było ciężko.
Zresztą, co tu dużo mówić - dalej jest ciężko. Co prawda, o wiele lepiej niż na początku, ale nie ukrywam, że miałam i mam przed sobą nadal dużo pracy.

Poza samym faktem, że szczeniak ze schroniska, jak i szczeniak z hodowli, potrzebują czasu, by przyzwyczaić się do nowej sytuacji, oswoić z nieznanym miejscem i ludźmi, to nie był najmniejszy problem. Pora (bo tak się nazywa sunia) była najmniejszym szczeniakiem z miotu i ostatnim, a przynajmniej nie widziałam już żadnego innego psiaka w boksie. Kiedy nadszedł moment pierwszego posiłku u nas, okazało się, że wcale nie gryzie pokarmu, a połyka go w całości. Wychodziłoby na to, że musiała strasznie walczyć ze swoim rodzeństwem o jedzenie. Do tej pory się tak zachowuje, chociaż zaczęłam z nią ćwiczyć i uczyć ją gryźć. Jest lepiej, ale jeszcze nie za dobrze. Mimo to, walczymy dalej.
Kolejnym smutnym faktem było to, że po jakimś czasie dostałam wiadomość ze schroniska z informacją, że u jednego ze szczeniaków z jej boksu wykryto lambrie. Natychmiastowa wizyta u weterynarza, test pozytywny. Obowiązkowe leczenie obu psów, profilaktyczne leczenie domowników i codzienne, porządne pranie wszystkiego i mycie. Udało się, lambria sobie poszła.
Przez sytuację z pasożytem, kwestia wychodzenia na dwór przesunęła się w czasie o parę tygodni. Generalnie Pora szybko łapie, ale jeszcze zdarza jej się załatwić w domu. Mimo to, dalej nagradzamy i staramy się unikać niefortunnych przypadków, gdzie nagrody miałoby nie być.
W schronisku było strasznie głośno. Szczekanie, ujadanie, piszczenie. Setki psów, czekających na swój dom. Mieszkam blisko stacji kolejowych, moje osiedle otaczają z każdej strony tory. Zara po dwóch latach już się przyzwyczaiła, nie zwraca uwagi na hałas. Pora od razu wstaje, od razu się budzi. W przeciwieństwie jednak do Zary, nie boi się wystrzałów. Mój starszak panicznie boi się petard czy fajerwerków, nad czym cały czas próbuję zapanować. Pora jednak, z tego, co zauważyłam, zwróci uwagę na dźwięk, ale nie przejmuje się nim, nie boi się, nie ucieka. Na szczęście.


Poza takimi technicznymi punktami, muszę powiedzieć, że nigdy w życiu nie spotkałam psa, który tak bardzo potrzebuje czułości i uwagi. Moja starsza, dwuletnia sunia nie ma aż takiej potrzeby kontaktu ze mną. Owszem, przyjdzie czasem się przytulić czy zaczepi, by ją podrapać, ale Pora to jest jej totalne przeciwieństwo. Nie ma mnie chwile, wracam, wielka radość. Zobaczy, że wstałam, od razu przyjdzie, wespnie się i poprzytula, pozaczepia, poliże. Jest przecudowna.

A teraz przejdę do sedna tego postu.

PIES ZE SCHRONISKA
PLUSY:
  • "ratując jednego psa ze schroniska, nie zmienisz świata, ale zmienisz świat tego jednego psa"
  • cena - wzięcie psa z dobrej hodowli kosztuje, nie oszukujmy się, a adoptowanie nie; jedynie wpłacamy dowolną przez nas kwotę na rzecz schroniska i tyle (przynajmniej tak było w moim przypadku)
  • różnorodność genów - unikalny, nietuzinkowy, jedyny w swoim rodzaju
  • ponoć mieszańce są zdrowsze i inteligentniejsze, tak słyszałam :P
  • pies uratowany oddaje nam całe swoje serce w wdzięczności za lepsze życie
  • książeczka, szczepienia załatwione
  • niektóre schroniska mają umowę z lecznicą weterynaryjną o darmową sterylizacje/kastracje
  • nie wiem czy we wszystkim schroniskach, ale niektóre oddają psy już zaczipowane
MINUSY:
  • jeśli oczekujesz jakiś konkretnych cech fizycznych to nie masz na co liczyć
  • masz określone cechy charakteru, jakie powinien mieć pies? no to powodzenia
  • niektóre psy są po ciężkich przejściach, ich wyprowadzenie z tego stanu może być trudnym zadaniem, wymagającym wiele czasu i cierpliwości
  • niespodzianka - nigdy nie wiesz, czego się spodziewać
  • nieznana przeszłość, a więc mało znana przyszłość w kwestii zdrowotnej
Nie wiem, co mogłabym jeszcze dopisać. Myślę, że każdy z nas myśli o tym temacie na swój własny, indywidualny sposób. To jest  moja perspektywa.

Nie żałuję, że adoptowałam Porę. Cieszę się, że jest razem z nami.

A co Wy myślicie o wzięciu psa ze schroniska? 
Warto? 
Czy jednak lepiej nie ryzykować?

2 komentarze:

  1. Jedynie co sądzę o braniu psa ze schroniska, to mi osobiście się wydaje, że jest to większa odpowiedzialność niż zakup psa z hodowli. Czy kiedykolwiek bym się zdecydowała na psa ze schroniska? Nie wiem. Może szybciej z jakiejś fundacji.. O kolejnym psie na razie nie myślę i ciężko cokolwiek na ten temat napisać. Pewnie jest to, że pies ze schroniska nie jest gorszy i każdemu należy się odpowiedzialny dom i właściciel. :)
    Pozdrawiamy Wiktoria&Fado | Biscuit Life

    OdpowiedzUsuń
  2. Pies ze schroniska to duża odpowiedzialność. Taką decyzję trzeba przemyśleć i zdawać sobie sprawę, że pies nie będzie taki jak w naszych marzeniach. Sama w swoim życiu miałam kontakt w większości z psami ze schroniska. Moje dwa psy także stamtąd były. Astra, której już nie ma, była cudowna, w sumie idealna. Po jej stracie zdecydowałam się na adopcję kolejnego psa - dwuletniego pana. Jest kochany, uwielbia się przytulać, szybko się uczy... nie zmieniłabym go na innego, ale... No właśnie jest jedno ale... biorąc go nic o nim nie wiedziałam. Wszystkiego dowiadywałam się nagle na spacerze, w domu. Ma wady, ale ma też zalety. Jednak kolejny pies będzie z hodowli, chcę zobaczyć jak to jest mieć tego wybranego od początku psa. Nie wykluczam kolejnych adopcji, ale obecnie chciałabym psa pod konkretne aktywności. Niko jest wspaniały i pokazuje mi, że nawet najmniejsze osiągnięcie to sukces, który warto świętować :) Mimo kilku swoich problemów, dogadujemy się i teraz może być już tylko lepiej. :) Tobie życzę, żeby z Pory wyrosła super psina. Jeszcze jest szczeniakiem, a więc na pewno uda się ją dobrze ułożyć! Jeśli ktoś jest świadomy obowiązków, które mogą go czekać po adopcji psa, to jak najbardziej adopcja to dobry pomysł. Jednak jak ktoś oczekuje pewnych cech, ma konkretne cele związane z psem to nie zmuszałabym takiej osoby do wzięcia psa ze schroniska. Każdy decyduje się na takiego psa, którego w danym momencie potrzebuje!

    Pozdrawiam i zostajemy z Wami na dłużej! Chętnie będę wpadać na Waszego bloga poznać nowe przygody Pory! :)
    with-astra.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Życie na pare łap , Blogger