Tyle czasu minęło od seminarium, że szkoda gadać, już z trzy miesiące strzeliły. Trochę mnie nie było, wiem. Miałam przygotować też wielką serię przygotowywania się na sylwestra, ale mówiąc całkowicie szczerze zaskoczył mnie w tym roku bardzo. Mam takie postanowienie w głowie, żeby w przyszłym roku jednak zorganizować całą akcję i lepiej się do niej przygotować.
Kochani, seminarium wspominam z wypiekami na policzkach, co nie jest spowodowane tym, że na dworze było niesamowicie zimno, a ja nie przewidziałam - o losie! - że trochę czasu spędzimy na zewnątrz. Na szczęście dałam radę, nie było tak źle! Możliwe, że byłoby inaczej, gdybym zabrała Zarę ze sobą - bo to z myślą o niej zapisałam się na to seminarium. Ale niestety miejsc dla właścicieli z psami już nie było, za to udało mi się wpaść, jako obserwator. Co nie ukrywam, też bardzo dużo mi dało. Mogłam przechadzać się między jedną pracującą parą, a drugą, podglądać różne techniki, różne zachowania, słuchać dokładnie uwag, jakie behawiorystki i trenerki mają dla konkretnej sytuacji, dla konkretnego właścicielka odnośnie jego psiaka.
Seminarium było organizowane przez Behawior Psa - szkolenia, seminaria i warsztaty. To było pierwsze takie wydarzenie, psiarskie wydarzenie, w którym miałam przyjemność brać udział. Nie ukrywam - byłam podekscytowana. Szkolenie prowadziły dwie przesympatyczne kobitki, o których na pewno słyszeliście, a jeśli nie to zachęcam do poczytania - Kasia Bargiełowska (behawiorystka, trenerka) i Sylwia Karkowska (instruktor szkolenie psów, behawiorystka, ewaluatorka psów agresywnych).
Jestem pewna, że to nie jedyne seminarium, na jakim będę. Dużo dało mi do myślenia, wyciągnęłam z niego wiele wniosków. Kasia i Sylwia nie miały nic przeciwko, żeby zadawać im pytania, bardzo chętnie odpowiadały, co bardzo, ale to bardzo mnie cieszyło i rozwiało tylko moje wątpliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz